Żeńcy lata
Żeńcy lata
maki spłynęły czerwienią
stoją teraz nagie całkiem i senne
w skwarze południa bledną
a motyle twojego głosu nadlecą z
południa
i zatańczą w blasku gasnącego słońca
ciężką jak ołów powieką
stanę pośród dojrzałych kłosów pszenicy
jak pierwszy żniwiarz lata
z twarzą w noc obróconą
na mogile chabrów umarłych
ostrych wyschniętych badyli
z kroplami potu jak łzy na policzku
samotny jak kąkol
do rosy perłowej
na wargi twarde jak ziarno
modlitwę za miłość wyszeptać
23/07/06
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.