Zgiełk świata
I lecę i spadam i odliczam
ale cały czas nawijam
do siebie i do świata
do ludzi i do rzeczy
i mijam i wpadam
zależy jak trafiam.
Komórka nie dzwoni
jak dzwoni to ****
albo wycieczka, na melanż
zaczepka, trzepaczka ubija
a ja formuję od początku do końca.
Świat blefuje, tak się wiruje i zakręca
ale nie mnie wkręca,
ja zerkam, uważnie przyglądam i trafiam
nie zawsze ale się staram,
nie błądzę ale też nie żądzę, bo po co?
Tym obłędem rządzić,
wymyślił kto, po co, na co ten wir,
zamęt wszędzie śpieszno,
ja z dala od świata,
własny świat to jest to,
nie wnikaj, przeklinaj, głupków odsyłaj
psychiatra? Sam się leczy a bada,
porównuje, a sam doktorka potrzebuje.
Świat, świat jak domek z kart,
lepiej umów się na znieczulenie takie
procenty na świat,
lekarstwem.
Raz jest źle, a raz dobrze,
drugiego razu nie ma wogle,
na dokładkę, wszystko kończy się,
ale to już wiesz.
Licz na siebie jeśli w stanie jesteś
i buduj i szlifuj pod swe,
na swoim bądź nie zdradź się,
na miejscu tam gdzie trzeba siedź,
nie skowycz jak pies,
bądź ponad ten cały zgiełk,
biegł kto? Ty zaciekawiony,
to dobrze, świat, cię potrzebuję,
jak umiesz to dobrze,
rób coś co pomoże,
ja piszę, jak mnie weźmie,
to nic na to nie poradzę,
usiądę i kartkę i długopis,
choć nie wiem czy znajdę na wszystko
opis,
z życia ciężko odczytać,
dlatego nie o wszystko pytać,
nie zwlekać,
tylko nadawać,
tworzyć działaniem zmieniać,
nie **** głupot,
to nie wypada,
to spada, na ciebie ślepoto,
nie widzisz to zauważysz,
zegar tyka i to nie ty zmiażdżysz,
sam pryśniesz,
za wszystko zapłacisz,
nie zaśnij, nie zaśnij, nie zaśnij,
zaśnij.....nie, nie zaśnij
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.