zgorzelisko
na dobrą sprawę,
nigdy nie było słońca
w zabitej dechami piwnicy
znaleziono ornament
i spalone szczątki
w tajemnicy przed sobą
zapisałam czarnym mazakiem
potem zgniotłam zamieniając w pył
wspomnienia zbryzgane krwią
(szare marzenia jak klątwa)
przeistoczone w wino
upijam się każdego dnia. pękają stropy,
wymiotuję i nieskładnie przykrywam się
tobą
a wiatr jak w środku lata
rozwiewa włosy gdy wracasz
Komentarze (21)
Piekny wiersz, puenta szczegolnie sie podoba. Moc
serdecznosci.
Bardzo mi sie podoba przekaz i forma, pozdrawiam
nie komentuję, głosuję
I ja pozdrawiam :)
Znam ten styl, pozdrawiam Autorkę:)
Wiersz na tak.
w ciemności jeden promyk staje się królem
miłego dnia