Zgubiłem świt
Dla P.
Jeśli życie jest snem,
nie mogę zasnąć…
otwarte oczy mi łzawią,
jeśli śnić znaczy żyć,
nigdy nie mogłem ich zamknąć,
liczę wagony nocy,
na rzęsach z kołysanką,
w pociągu za wieczorami,
w których słońce nie zaszło,
wpatrzony w pół księżyc,
jadący koleją, pali w oknie samotne
światło,
na niebie czarnym jak węgiel,
chmury dobrały się w pary i tańczą,
opowiem Ci bajkę,
o chłopcu z ciężkim bagażem,
słowa migoczą na jawie,
o tym jak szeptem walczył,
niechcąc Cię budzić kochanie,
wyganiam kosmyki włosów,
z twoich policzków nad ranem,
uśmiechnij się dla mnie proszę,
jak tylko wstaniesz.
Odwzajemnię ten uśmiech.
Komentarze (9)
Jeśli P. przeczyta, powinna być zadowolona, bo tyle
ciepła w jej kierunku posłane.
:)
*smutno
O, jak tu romantycznie i zarazem - utno... Bardzo mi
się podoba.
ogrom czułości jest w tym wierszu (wyganiam kosmyki
włosów,
z twoich policzków nad ranem)
Trudno takiego uśmiechu nie odwzajemnić.
Pozdrawiam serdecznie :)
Nastroj tajemnicy pozdrawiam
opowiem Ci bajkę,
o chłopcu z ciężkim bagażem - z chęcią poczytam
następną
Tajemniczy wiersz, ale przenikający do głębi. =Zyczę
Obojgu Wam - usmiechu - wraz ze świtem. - Po dorym
śnie:)
Pzdrawiam serdecznie:)