ZGWAŁCONA
Trzymała w dłoni porwaną bluzkę,
nie miała siły, nawet nie płakała.
Nie wiedziała, dokąd ma iść,
jak ma na imię, gdzie mieszka
zapomniała.
Spojrzała na ręce czerwone od krwi,
do końca się broniła...
Jak film, przed oczami znów pojawili
się.
Przypomniała sobie... sama wtedy była.
Przypomniała sobie, że zagrodzili drogę
jej,
że iść dalej nie pozwolili...
I zapłakana błagała ich,
pustym śmiechem odpowiedzi udzielili.
Bezsilna zamknęła oczy...
Obudziła się, kiedy świtało.
Zabrała wszystkie swoje rzeczy.
Nie starczyło łez... serce płakało.
Trzymała w dłoni porwaną bluzkę
i próbowała znaleźć drogę do domu.
Rodzicom powie, że przewróciła się.
Co naprawdę się stało, nie powie nikomu...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.