zielony bez nadziei
lipcowe słoneczniki pełne rosy
kiedy żółta sukienka uciekała z ciepłych
dłoni
liści szal otulał cieniem
przybliżałeś lampkę jakbyś chciał
zapamiętać
tyle łez ile ziaren
rany nie chciały zabliźnić
tylko wiatr wiedział jak rozkołysać
firanki
zielony płaszcz parę traw
nasze twarze pośród szarych wspomnień
obraz w zasuszonym wazonie lata
zasuszony, a wciąż żywy..w mej pamięci
autor
Beti
Dodano: 2006-08-05 16:57:26
Ten wiersz przeczytano 421 razy
Oddanych głosów: 1
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.