W zielonych wzgórzach…
w zielonych wzgórzach nad górami
gdzie niebo zsyła złote myśli
tam me natchnienie nadziejami
przeciera szlaki do Twej wyspy
biegną stubarwne w serpentyny
w skroplonych myślach przeglądają
każdego roku w urodziny
jak nowe w Tęczy odradzają
i wiem na pewno, że nie zginą
na przekór górom codzienności
w przestrzeni znaków znów szczęśliwe
zadziwią słowem mej miłości
bo ONA mądrze, niewidzialna
ubierze suknię z gwiazd jeziora
przypnie marzenia w białych żaglach
które rozpłyną w modrych oczach
27 sierpień g. 8, 50
Komentarze (3)
Rytm wiersza jest dobry, ale rymy nie najlepszej
jakosci. Zamiast "serpenty" powinno byc chyba
"serpentyny", drobna literowka.
ładnie, ładnie, sympatycznie, w drugiej zwrotce chyba
chodziło Ci o serpentyny...?
Wspaniały wiersz, tyle w nim uczucia.
Piękne epitety i metafory.
Wiersz czyta się lekko i zrozumiale.
Ogółem podoba mi się :)