Zima
Samotne a jednak razem…
Delikatne a jednak sieją grozę…
Z nieba powoli spadają…
Białe symetryczne gwiazdy
Rozsiane lekkim podmuchem
Wirujące w przestworzach
Zawieszone w próżni
Ludzkich dziwnych spraw
***
Starcy posmutnieli…
Otulili się tysiącem koców
I siedząc przed potworem
Zatracają się w sobie
A dzieci… ach te dzieci…
One się bawią…
Wszędzie zimno i głucho…
A one się cieszę
Tu fikcyjnie autentyczną
Walkę na śnieżki prowadzą
Tam budują białego stwora
Z barwą krwistą za nos
Świecący dywan na ziemi tkają
Piękny, ale zimny…
Chłodem buchający jak smok
Z przezroczystego lodu
Biały czysty dom stawiają…
Zastygłe łzy aniołów
Wiszące przyklejone do nieba
Pełniące funkcję kryształowej lampy
Tam znów sanie na drogę stają
I ścigają się jak na woźnicach
Popychane językami gwiazd
Nieustannie spadających z nieba
Och te dzieci…
One zimno za nic mają
I z życia się cieszą
I one się bawią
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.