Zimową nocną drogą
Dla ochłody letniej spiekoty
Na tle czarnego bezgwiezdnego nieba
Skamieniałe mrozem przydrożne drzewa
Wracam samochodem tą droga co dzień
Latem o tej porze, złotem słońce zachodzi
Droga ośnieżona jak granitowy kamień szary
Czerń nocy nade mną w reflektorach zawisła
Gdzieś za tysięcznym drzewem dom mój mały
Nieś mnie strumieniu, tęskno w moich
myślach
Powtarzaj ciągle nie łudź się pośpiechem
Zasypana droga, szybka jazda jest dziś
grzechem
Niech tobą jadąc w ciemności szybkość nie
targa
Miej ją przed oczyma i jej kochane imię, na
wargach
Autor:slonzok
Bolesław Zaja
Komentarze (10)
Moim zdaniem temu tekstowi dobrze by zrobiło
wyrównanie liczby sylab w wersach. A temat... cóż,
nietypowo trochę, ale całkowicie jasno. Pozdrawiam :)
Bolesławie - rozmarzyłem się i ja w twoje letniej
zimie - super
Lato w pełni, a tu takie zimowe klimaty. Pozdrawiam :)
I znowu, drogi Bolku, ostatnia zwrotka wryła mi się w
pamięć... Z radością pozdrawiam :))
Bardzo dobry wiersz:)
Podoba mi się:) Pozdrawiam.
Bardzo ładnie dla ochłody. Pozdrawiam Bolesławie.
Bolesławie....Z przeproszeniem:)
,,Miej ją przed oczyma i jej kochane imię na wargach,,
a dojedziesz bezpiecznie:))Ślicznie
Bolesławi:)pozdrawiam:)
Dzięki za ochłodę.
Ładny poetycki obrazek.
Miłego dnia