zimowe oh ah.
szpik kosci zaspami sniegu
usmiech brudnymi soplami
zasmarkany nos powiewem wiatru
jak oplatek polykam biale sniezynki
i znowu wyciagasz do mnie
boze
palce w gescie pokory
calujac policzki
czerwienia zimy
a ja znowu odchodze
zostawiajac
odcisk glana w rozmiarze 40
na sniegu
abba ojcze
abba.
ten wiersz dedykuje mojemu psiakowi arisowi, to wlasnie podczas spaceru z nim wpadl mi pomysl na ten krociutki wierszyk.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.