Zimowo - miłe marzenia.
Poszedłem na sanki, lecz ich nie
zabrałem.
Stanąłem na górce, cóż uczynić miałem.
Siadłem więc na tyłku i z góry
zjechałem.
Mocząc sobie portki śniegiem prawie
całe.
Poszedłem na narty bez nart oczywiście.
Śnieżek skrzył przyjemnie skrzypiąc
uroczyście.
Chcąc zjechać usiadłem tyłkiem na dwa
liście.
I z górki pomknąłem drąc się zarąbiście.
Poszedłem na łyżwy, bez nich jasna
sprawa.
A jeździć bez łyżew jak można udawać.
I postanowiłem, na śmiech to zakrawa.
Poślizgać na butach, też fajna zabawa.
Lecz tak już na prawdę to nigdzie nie
byłem.
Zima zaskoczyła a ja nie zdążyłem.
Sanki, narty, łyżwy tylko wymyśliłem.
Bo moje marzenia są zimowo - miłe.
B-c 3/01/2009
Komentarze (7)
Piękny wiersz, wesoły, podnosi na duchu - no bo w
końcu nie każdy potrafi jeździć na nartach, a wtedy
pozostaje niezawodny kuper ;)
Wesolutko,mozesz do mnie podjechac mam na rynku
ogromne lodowisko(sztuczne) i maja tam
lyzwy,poslizgamy sie.Pozdrawiam
kiedyś było to wszystko możliwe a dziś zimy są
króciutkie i nie uciążliwe plus
Doceniając rady Magnolii zmieniam tekst...czemu nie
jak rada konkretna i słuszna.Chociaż podobno poeta
widzi troche inaczej...coś co jest oczywiste.
Dzięki,zabawny wiersz ,wywołuje uśmiech,a w moim
przypadku nawet śmiech
Ładny wierszyk...tylko "złociły perliście" są tą 2
przymiorniki więc już coś jest nie tak. Natomistas
perły chyba nie mogą być złociste, tak jak złoto nie
może być perliste. :)
Ładny zimowy wiersz.Pozdrawiam