Zimy czas
Wstaję rano
blask z okna
oslepnia oczy me
wiec przymruzam je
i patrze co przyczyna tego jest
usmiech na twarzy mej pojawił sie
rozpromienione oczy bielą upajają sie
to bialy puch na ulicach lezy
i dzieci na sankach zjezdzaja
robia razem bałwana
i anioly na sniegu
wiec i ja ubieram sie
szalik zakładam na szyje
rekawiczki na dlonie swe
czapka na glowie i wychodze
czuje ten zimy snieg
w powietrzu unoszacy sie
sniezki gdzies w locie
uderzaja mnie
zimno dotyka uszy me
na slizgawce gdzies upadam tam
to zimy czas...
upadniesz dzis nie raz...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.