Złamane przyrzeczenie
Nie zawiedź mnie już nigdy więcej...
Kolejna łza podarowana morzu,
kolejna łza skrywająca wspomnienia,
kolejna łza przeszłości i smutku.
Przeźroczysta,maleńka,niezauważalna,
wyrzucona na brzeg.
Siedzącej dziewczyny na klifie,
wpatrzonej w zachód słońca,
wsłuchanej w szum fal,unoszących się
i spadających w głęboką wodę,
by ponownie podnieść się
i na nowo spróbować swoich sił.
Gdy mrok zapanuje znów go zobaczy,
radosnego,stojącego w świetle tamtego
dnia,
przyrzekającego: Będę,obiecuję.
I mętlik w głowie,zamieszanie,
czemu jeszcze go nie ma?
Wątpliwości i strach,
przeczucia budzące dreszcze.
Pisk opon,chodnik zbrukany krwią - jego
I rozsypane płatki róż,
które chwile temu kupił w kwiaciarni,
by podarować swojej ukochanej.
Smutne te oczy,
puste,zamknięte na przyszłość,
wyczekujące a jednak martwe,
niedowierzające,czy nowy dzień
nadejdzie.
Czy chociaż gwiazda jej nie zawiedzie
I ponownie wyjdzie na spotkanie,
by obwieścić poranek.
Komentarze (2)
Mam nadzieję, że bohater wiersz znalazł się w
szpitalu, z którego wyszedł o własnych siłach. Bardzo
dojrzały wiersz napisałaś. Podoba mi się niezmiernie.
Mam tylko jedną prośbę: zamień się w torreadorkę i
pokonaj wszystkie byki typu "przyżeczenie, wyżucona,
przyżekającego ...".
Stanie się tak, jednak trzeba w to mocno wierzyć czego
się pragnie.
Wiersz pełen nadzieji, smutku no i dla mnie bardzo
wzruszający...brawo