W złoconych ramach
Wymyśliłam cię na obraz i podobieństwo
Jezusa.
Słysząc dobrą nowinę
w zamkniętych oczach, uszach
powiedziałam 'kocham'. Ty tego nie
pamiętasz.
Nie mam żalu, rozumiem - jestem lekko
stuknięta.
Uprawialiśmy seks bezwstydnie,
w publicznych miejscach.
Chciałam wciąż całować. Przekraczać granice
tęczy,
pod którą się zatrzymałam,
rozbijając na czynniki pierwsze
nieznaczące słowa. Wymyśliłam, że będziesz
mnie kochał, nauczał i ewangelizował.
Napisałam dla ciebie setki wierszy. Ja,
twoja ostatnia kropla - pragnienie
grzeszne.
Komentarze (85)
Podoba mi się, odważnie :) pozdrawiam i głos zostawiam
+
Taaak... w księdzu;)))))))))))
Ps. Tytuł skojarzył mi się z dawno zasłyszaną
piosenką, nie znam wykonawcy... 'a uśmiech Mona-lizy
wciąż ten sam, lecz Mona-liza nie wychodzi z ram' w
tym przypadku, złoconych...
Zakochana w księdzu, miłość uprawiana w zakrystii.
Podoba mi się taki odważny sposób wyrażania, tego co
ukryte poza granicą milczenia, prawie tak jakby rąbek
zakazanej myśli zaczął nabierać kształtu. Myślę, że
ten wiersz wyraża znacznie więcej niż wydawać by się
mogło po pierwszym przeczytaniu. Więc z całą pewnością
będę czytała go wielokrotnie. To dopiero pierwsze
wrażenia.... Serdeczności.
Miłość czasem jest jak metagram: żar - żal.
Wiersz dobrze oddaje oba te uczucia.
przepraszam
ciągle...
muszę wymienić klawiaturę!
Ten buziaczek w policzek
cięgle pamiętam....
Podoba mi się taki obraz miłości szalonej, z seksem w
publicznych miejscach i ewangelizacją dla równowagi. W
marzeniacH wszystko jest możliwe:) Miłego dnia.
Twój wielbiciel...
:)
Pozdrawiam w ukłonie!