Złodzieje
Skradają się codziennie
by porwać po kawałku,
coś krótko przed wieczorem
i wcześnie o poranku.
Panoszą się bezpańsko
tak po połowie roku,
dnia przyjście opóźniając
oraz dodając zmroku.
Rodzeństwem one chyba
bo razem się trzymają,
lub radość im to sprawia
gdy coś nam zabierają.
Kradnąc promień słońca
w stres i lęk wpędzają,
zapalać każąc światła
ciemnością ogarniają.
Tak z dnia nas okradają
aż do z nocą zrównania,
by znów tak dla odmiany
zacząć od dodawania.
To zmierzch coraz wcześniejszy
i jutrzenka zaspana,
dodaje noc wieczorem
i obcina dzień z rana.
Wieczorem po dwudziestej
już cięgnie mnie w pościele,
a rano zamiast wstawać
chcę leżeć jak w niedzielę.
Zmęczony jestem jakoś
i sił mi wciąż brakuje,
to pewno wirus mroku
wśród ludzi znów grasuje.
Komentarze (5)
Poczekaj do późnej jesieni..wtedy to dopiero :)..Mnie
jakoś nie "cięgnie" (popraw lit.), noc młoda
:).."Dodawaniem" pod sobą się jakoś zmęczyłem :)..i
"zapalać każąc" - zlikwiduj "c" w drugim
wyrazie..Przed "gdy" stawiamy przecinek - gdzieś
brakowało..Długi wiersz, to nie przewijam w tę i nazad
:)..Pozdro. :) M.
wirusy atakują*
Wirus mroku od wielu lat atakuje mnie, nocnego marka.
Baaaardzo ciekawy.
Pozdrawiam, życzę miłego wieczoru.+++
Bardzo ciekawie ujęty temat.Wirus mroku to mój
brat...sową jestem :)
"a rano zamiast wstawać
chcę leżeć jak w niedzielę" Mam tak zawsze,nie tylko
w zimie:))Pozdrawiam:)