Złość
Sraszne mam nerwy, że ze złości,
Odgryzłbym rękę albo nogę.
Pogrążył ciało swe w nicości,
Klątwy rozrzucał i siał trwogę.
Pisał paszkwile wierszowane,
Prozą punktował ludzkie czyny.
Potępiał wszystkich grzechy znane,
Oraz ukryte światu winy.
Palił i niszczył, rwał na strzępy,
Tworzył historię bez wytchnienia.
Niech się nakarmią treścią sępy,
Które nie czują już cierpienia.
Takie zakładam niecne plany,
Krwią pokropione, żalu syte.
Bo jestem w nerwach opętany,
Objęty złości mocnym chwytem.
Trzyma za gardło i nie puszcza,
Śliny brakuje, dech zabiera.
Już brawa bije ludzi tłuszcza,
Ciągle uczciwa, zawsze szczera.
Spragniona śmierci i konania,
Byle dokończył ktoś żywota.
Litości nie chce, tej się wzbrania,
Bliższa im męka czy zgryzota.
Kończę ze sobą, czas odchodzić,
Po cóż marnować dalsze trwanie.
Kiedy nic w życiu nie wychodzi,
A tak to pamięć pozostanie.
Komentarze (1)
"Z życia najlepiej odchodzić jak z uczty; ani
spragniony, ani pijany" (Arystoteles) :)..Jednak
dopiero jak napiszesz super wiersz :)..bowiem nadal
jestem spragniony :).."Potępiał wszystkie winy znane,
/ Oraz nieznane także winy." - winy i winy, hmm..co by
tu zrobić..Może "potępiał wszystkie winy znane oraz
nieznane, bez przyczyny"? "niszczeń plany" też kapkę
podpadły..zniszczeń? Przed "i" rzadko dajemy
przecinek.."trzyma za gardło i nie puszcza"..Mniej
złości..więcej radości :)..choćby z tego, że jestem
:).. M.