złota brama
skulony w kącie samotności
między kolumną szczęścia
a bramą cierpienia
siedzisz
i czekasz
na zbawiciela twego objawienie
sięgasz do kieszeni
wyjmujesz gnijące serce
jeszcze bije
lecz nie tętni w nim życie
odeszło wraz z duszą
na skrzydłach z nadziei
twoja łza miesza się z deszczem
marzysz
o spełnionym pocałunku
życiowym celu
nie-chemicznym natchnieniu
stary uśmiech
dziś już wyświechtany
leży na dnie szafy
porzucony
do niego nie wrócisz
bo każdy powrót
boli
w oddali
w zamglonych promieniach słońca
migoce
złota brama szczęścia
widząc ją próbujesz powstać
upadasz
twarzą na mokry chodnik
powstaniesz?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.