Złota klatka
To było czerwca trzynastego,
dziewięćdziesiątego ósmego.
Zobaczyłam blask radości,
znikły troski i słabości.
Nowe życie we mnie tchnąłeś,
pocałunkiem mnie objąłeś.
I poczułam sie bezpiecznie,
mogłabym tak czuć się wiecznie.
Trzy miesiące ciszy błogiej,
zapowiedzią burzy srogiej.
Już nie mówisz do mnie czule,
już nie ufasz mi w ogóle.
Oczy me, narzędzie zdrady,
w twojej głowie maszkarady.
Co dzień widzisz inne zjawy,
zazdrość takie ma objawy.
Chcesz mnie trzymać w "złotej klatce"
ja posiedzieć chcę na ławce.
Chcesz od ludzi izolować,
ja chcę śmiać sie, dyskutować.
Gdy uderzasz mną o ścianę,
krzyczysz "kochaj! - to przestanę".
Bardzo często mi tłumaczysz:
"jesteś moja" - Co to znaczy?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.