w Złotej Kamienicy
w małej kawiarence, w Złotej Kamienicy
ludzie się gromadzili
wszyscy Szczęśliwi i Nieszczęśnicy
choć razem- sami tu byli.
przy jednym stoliku dziewczyna siedziała
do kawy łzy jej kapały
lecz tak, by nie widział nikt, że
płakała
[jakiż to sekret chowały...?]
dwa krzesła zajęli też młodociani
co zawsze i wszędzie są razem
i rozmawiali ci zakochani;
on pędzlem był, ona obrazem.
trzy kroki za nimi mężczyzna samotny
przykucnął po cichutku
i wzrok na nich wstrzymał, i uśmiech
markotny
kapelusz miał pełen smutku
i weszła kobieta.
..z twarzą zakrytą włosami,
by nikt nie mógł dostrzec
tych sińców pod oczami.
a za nią po chwili dziecko stanęło
[lat siedem może miało..?]
chude, skulone, dłoń wyciągnęło;
o kromkę chleba błagało.
drzwi znowu stuknęły i pies kulawy
zaszczekał w kawiarni progu
szef wygnał włóczęgę i zostawił
gdzieś na ulicy rogu.
oklapnął przy oknie mężczyzna pijany
i zasnął ot, tak- w okamgnieniu
a jego nieme o pomoc wołanie
zastygło w podłogi kamieniu
..a w kącie, w półmroku
ze świecą przy boku
z ołówkiem i myślą zawziętą
tam usiadł poeta i wiersz o kawiarni
napisał z miną przejętą.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.