Zły dom
Mała ciemna izba, światło leniwe
ledwo rozlewa się po krzywych
płaszczyznach,
chropowate ściany, bolesne życie
napierają na przeciętnego mężczyznę.
Nalana wódka rozpiera kieliszki
wyszczerbione jak uśmiech gospodarza,
przy kuchni stoi zaniedbana żona,
para z garnków, znaki dymne,
może S.O.S wysyłane do świata.
Noc się skończy, gdy skończy się wódka,
głowa spuchła, grawitacja płata figle,
głos jest krzykiem, pijackim bełkotem,
czterdzieści procent uderza w tętnice.
Gospodarz śpi, jego żona idzie do łóżka
obcego mężczyzny, oddaje resztki
godności
ten wygania ją po wszystkim,
nie mogąc zasnąć siedzi na krawędzi,
między snem a jawą, wódka odpuszcza.
Krzyk rozrywa puchową ciszę, ostrze
skórę,
pościel nasiąka szkarłatem, synobójca
w ciemnościach widział złego mężczyznę,
poderżnął mu gardło ledwie ostrym nożem.
Ból kazał zabić żonę i siebie,
złe miejsce, zły dom, prawda jest względna,
pewnie nawet nie istnieje.
Komentarze (4)
Horror...jak dla mnie, nieprawdopodobna, dramatyczna
w skutkach historia...Bardzo dobry opis, działa na
wyobraźnię...Pozdrawiam serdecznie...
Smutny dla mnie ten dzisiejszy wieczór, pełen
refleksji, a ten wiersz skłania do kolejnych.
Jaki straszny jest ten świat...+
Straszne! Rzeczywiście, tytuł dobrany właściwie.
Pozdrawiam!
przerażające... brakuje słów