Zmyślona Prawda
...ja tam byłem miód i piwo piłem...
Mroźnym latem w słonecznym cieniu,
siedziałem stojąc na miękkim kamieniu.
W dali tuż koło mnie ,marznąc wygrzewała
cnotliwa dziewoja duszę swego ciała.
Tak szczęśliwe troski pędziły się wlokąc
gdy twarde swe usta biorąc wciąż dawała.
Nagle i powoli prosto zygzakując
zniknąwszy się zjawiła młodziutka
staruszka.
Spojżała na mnie oczy zamykając
i milcząc krzyknęła prosto i zawile
"Koniec już się zaczął niewinnej
rozpusty,
cnotliwą niewiastę puść szkielecie
tłusty".
Tak pięknie złorzecząc mą całą połowę
oddała zabrawszy i zostając poszła.
A ja znieczulony, czułem miły smutek
i siedziałem stojąc w młodym, jasnym borze.
...a com zobaczył, wam tu przytoczyłem:)
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.