Znieczulicą martwe miasto
Nie bójmy się być ludźmi...
Miasto miłością martwe
kładło swój żelazny sen
skrzętnie mrok po kątach upychając
Noc zawładnęła światem
za sobą orszak ludzkich lęków wiodąc,
A dziwka cisza sprzedała się razem
kolejnym
potulna jak zawsze
Krew gęstym strumieniem
spłynęła chodnika plamą nierówną
Słowa grzęznące w gardle
w półdźwięki strzępione
Milcz!
Gesty jeszcze w myśli urwane
fałszem obojętności skryte
Stój!
Jeszcze tylko wzrok odwróć,
krok za krokiem w niepamięci postąp
obłudzie najszczerszy hołd składając
Jeszcze tylko wiatr swym licem
omiatając puste ulice
odśpiewa żałobny rapsod
Czasem brak odwagi odczłowiecza....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.