Znikasz.
biegliśmy przez łąkę pełną kwiatów,
nasze twarze śmiały się beztrosko jak
twarze małych dzieci,
trzymaliśmy się za ręce, powtarzając
bez końca KOCHAM,
nagle zerwał się potężny wiatr,
czując Twoją dłoń wiedziałam, że nie
muszę się bać, wiedziałam, że
jesteś obok,
jednak zaczęło padać,
wielkie krople spływały na Ciebie,
roztapiając Twój obraz,
bezsilna patrzyłam jak znikasz,
chciałam krzyczeć, ale odebrało mi głos,
chciałam mocniej chwycić Cię za rękę,
ale Ty już byłeś coraz dalej,
widziałam już tylko Twój kontur,
-przestałeś istnieć.
stałam sama,
powtarzając to niemożliwe,
i usłyszałam dobiegający z oddali głos
- przepraszam 'Kochanie'.
Komentarze (7)
wiersz bardzo realistyczny, przeszły mnie dreszcze. I
oby już nigdy nie usłyszeć ,,przepraszam Kochanie"
pozdrawiam
Czytając przeszył mnie dreszcz i uroniłam łzę-
dziękuję Ci za tę krótką chwilę wzruszenia.
"kiedyś zabłądziłem w snach, no bo szukałem tam
Ciebie" Twój wiersz przypomina mi własnie opis snu.
Snu, w którym szukasz, szukasz, a gdy już nawet
odnajdziesz, to przypominasz sobie, że to tylko sen, i
wszystko znika.
impresja w ruchu to forma nadaje płynność wiersz
melancholijny ładny +
...niby nie ma niemozliwego...ale sił trzeba
nadludzkich i wytrwałosci wielkiej by walke o
szczescie wygrac...
Interesująco piszesz.
Jeśli isnieje, przekaż mu, że to opis pociętą prozą
snu.