Znów umieram ale co was...
Mam już tego dość! to nie moja wina...
mamo, tato zrozumcie to..to nie ja
zaczynam
Prosze nie krzyczcie po mnie, nauczyciele
nic nie zrobią..
A ja sie boje każdego dnia, pedagog,
policja nie pomogą.
krzyczycie na mnie " Kretynka!" to ona
zawiniła..
Ale powiedzcie ..czy to ja go pobiłam!?
Przeciez to on od dwóch miesięcy..
straszy mnie że mi "wklepie"
I choć mam klaustrofobie, zatrzaskuje
toalete..
Przeiceż nic nie szkodzi...że mam siniaka
pod okiem
i że jak prosze nauczycieli o pomoc, to po
lekcjach ląduje w rowie..
Więc co za różnica gdy żyć przestane..
czy chcecie bym żyła w strachu ze jutro
znów dostane ?
ja chce iść spotkać Boga..
Prosze oddajcie tabletki..
ja chce umrzeć jak umierałam 100 razy
chce czuć zimno żyletki !!
Chce upaść i jak dziecko szlochać..
nigdy nie powstać i nie żałować!
Zanużyć się w kałuży jego krwi..
śmiać sie, drwić ile w duszy sił..
Bo ja wiem..że jutro zgine jak umieram od
dwóch miesięcy..
jak będzie mnie dotykał i ten jego śmiech
bydlecy...
Jak mi nad uchem tak ciężko dyszy..
i tak mego wrzasku
nikt nie usłyszy...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.