Żołnierz
Grześkowi i wszystkim innym przyjaciołom wcielonym do armii teraz lub w przyszłości
Naprzód marsz! Od czoła stój!
Baczność! Spocznij!
Krzyk dowódcy w uszach brzmi jak głos
wyroczni.
Ta wyrocznia każe biec na poligony,
Biegnij głodny, biegnij brudny i
zmęczony!
Ładuj! Pal! Ładuj! Pal!
Padnij! Powstań!
Jesteś w armii, twoja rola jest tu
prosta.
Rób, co mówią, tu nieważne jest, co
czujesz!
To, co myślisz też ich nie interesuje!
Capstrzyk! Spać! Capstrzyk! Spać!
Póki dają!
Wy obrońcy kraju- tacy wcześnie wstają.
A więc zerwie was kaprala wrzask nad
ranem,
Jak źle komuś, niech pogada z kapelanem!
Trójki twórz! Trójki twórz!
Broń na ramię!
Jakie piękne wasze umundurowanie...
Błyszczą jednakowe hełmy, lśnią kamasze
I was tylko odróżniają twarze wasze.
Nie mów nic! Nie mów nic!
Milcz jak kamień!
Jeśli nie chcesz poznać, co to
docieranie!
Mruknij coś, chociaż i pół słowa,
Kapral gotów opór z ciebie wypompować!
Pot i krew! Pot i krew!
Na twym ciele
Zęby ściśnij, bo już nie zostało wiele.
Wkrótce raz ostatni przed dowódcą
staniesz,
W pysk mu spluniesz, bagnet na kolanie
złamiesz!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.