żółte przebiśniegi
żółte przebiśniegi
nie
to słońce w rosie
eklektycznie wołam
do deszczu co w chmurze
przytul mnie gałęzią
zielona
namiętną
w beżach schowaj urok
bez słów na pytania
zanurz dłonie suche
co palą jak opium
w chłodzie piersi
marnych
mocząc usta słone
wypieść sierścią cichą
mchem na dzikiej skale
kwiecąc żyzne łono
bezpłodne z pokory
ja odciski złożę
kroplami odlane
nasiąknięte duszą
w pustostanie
autor
Letnia sukienka
Dodano: 2005-10-07 19:20:48
Ten wiersz przeczytano 657 razy
Oddanych głosów: 4
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.