żona...
wdzięczna Ci jestem za każde uderzenie
za chwile grozy, za poniżenie
za kłamstwa i oszczerstwa
za cierniową drogę do mego zwycięstwa
za stłamszenie godności
za szyderstwo wobec słabości
za dłoń, co spychała na dno
za łzy, złość, bagno
za każdy policzek mi wymierzony
za ciało naznaczone piętnem żony
za ból, co tkwi i płonie w mym wnętrzu
oraz za przywilej życia do żałoby po mężu
autor
kru_szy_na
Dodano: 2008-12-18 18:55:15
Ten wiersz przeczytano 493 razy
Oddanych głosów: 6
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (4)
I właśnie dlatego nie wyszłam za mąż.
wiele na świecie niesprawiedliwości , ja to nie
pojmuję jak na kobietę podnosi się ręka... tym
wierszem obudzilaś smutne wspomnienia z dzieciństwa...
Czas leczy rany najgorsze co w tym ze ukochany
zadawał je Ci Dobrze ze zmarł toś się wyzwoliła
zdrowych spokojnych i żałoby nie noś za gnoja
bardzo smutnie,poważnie zabrzmiało...