Zostawiliśmy krwawiące łzą niebo
Wśród kłębów chmur
poszarpanych,smolistych,obrazów naszego
losu,
dwa ptaki sił ostatkiem frunęły,niewiadomo
już gdzie,w gęstej czerni toksycznego
przeznaczenia umierające.
Wypalone oczy łzami,niczym kwaśnym
deszczem,gardło zżarte iskrzącym,suchym
powietrza prześmiewcą,
ostatki sił i woli walki o to,co nam się
należy.
Na ślepo już,gdzie poniesie zmęczony
wiatr,
po wybawienie,z coraz mniejszą nadzieją,lub
po zgubę w ramionach umarłych gwiazd.
Lecz stało się...czerń znikła gdzieś,tak
nagle blask oczyścił skrzydła posklejane
mrokiem,
oczy odrodziły się w spełnieniu,powietrze
wtargnęło w wypalone nozdrza.
Dwa ptaki spotkały się w mroku i mrok
żałośnie zapłakał,
zstąpiliśmy na ziemię bez zbędnego,dalszego
czekania.
Zostawiliśmy za sobą krwawe łzy nieba
zatrutego,co niosło nas w okowach bólu,
idziemy miękkim szlakiem,nadzy i czyści,z
uśmiechem złocistym na ustach.
Podobno gdzieś tam,jest szczyt ten
najwyższy,ozdobiony kwiatem
ślubnym,trwaniem na wieki,
teraz znów mamy cele,szczęście nas
prowadzi,nucimy melodię spełnienia.
Podobno czasem ludzie po cierpieniach
doznaja oczyszczenia na zawsze już o tym
samym imieniu,
patrzymy na siebie i wiemy,że chcemy już
zawsze tylko siebie.
W końcu serce zaczyna bić,regenerują się
rany lotu w ogniu czarnej nicości,
czyści i piękni!Zakochani!Przepełnieni
największą miłością!
Jeden cel,jedno nasze przeznaczenie,
kochać się na wieczność,tulić serca swe
wiecznie.
Wiecznie spełniać w swych ramionach,miłość
kolorować barwą euforii,
nie wypuścić światła z ciepłego serca,być
na zawsze z Z sobą.
Kocham Cię Aniele,chodżmy,czeka szczyt na
zdobywców,
spełnijmy marzenia bez lęku,zdobądżmy
wszystko!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.