Zstąpienie Chrystusa do darknetu
Doskonały Programista nigdy nie inwestował
w nowy sprzęt
wspomina Syna uwiezionego na filmach z
kaset video.
To były czasy, po gorączce sobotniej nocy,
święcenie niedzieli.
Hejterzy spóźnili się na ten
niepowtarzalny
moment na górce za jerozolimskim
śmietnikiem,
frustracją nie hamują do dziś.
Magiczne oprogramowanie, boty, wirusy,
hasła i kreacje cebulaków z wyższych
poziomów, twórcy klatek po klatce,
nie tylko dla kolorowych ptaków.
Złoty strzał, słaba rozdzielczość
mózg spływa na oczy
co zobaczyliśmy, opowiemy z pamięci,
sekunda rzetelnej informacji a potem
same błędy w masowej symulacji,
manipulacja przeciwbólowych pigułek.
Jeszcze nie umieram, jestem offline.
Chrystus niedostępny w modlitwie
schodzi bocznymi torami do darknetu.
Komentarze (7)
cyfrowa droga krzyżowa
Dziękuje za dobre słowo.
Kłaniam się i pozdrawiam :-)
krzemanka Coś w tym jest.
Pozdrawiam serdecznie :-)
Hmm, intrygujące, pozdrawiam serdecznie;)
Jak zawsze intrygujący tekst. Po przeczytaniu przyszła
mi na myśl "Pasja" Mela Gibsona. Mam nadzieję, że nie
rozbawiłam autora do łez. Miłego dnia:)
Udany wiersz pozdrawiam
Druga strona medalu,
tajemnicza w każdym calu.
Pozdrawiam Krzysztof.