Zwodnicza miłość
dedykuję mojej serdecznej koleżance
Stanęła ością w gardle i ani drgnęła,
próbowała ją wykrztusić, nic z tego,
nie pomogła szklanka zimnej wody,
bolesność stała się nie do zniesienia.
Kiedy nagle coś ją w głowę puknęło,
za plecami usłyszała znajomy głos;
- Nie rycz, weź się w garść kobieto,
tego kwiatu pół światu, nie ten, to...
Wreszcie uśmiech zagościł na jej twarzy,
szczęśliwym trafem udało się przełknąć
utkwioną ość, nie tracąc nadziei,
wierzy,
że zranienie wkrótce przestanie boleć.
Komentarze (117)
samo życie Aniu
Dziękuję i cieplutko pozdrawiam :)
Zraniona miłość boli, jak ta nieodwzajemniona.
Pieknie.
Dziękuję Grażynko za wgląd i komentarz. Podążając za
Tobą do miejsc, w których jeszcze nie byłaś, z
przyjemnością podziękuję za przeczytanie i zostawione
komentarze :)
Miłego dnia, Grażynko :)
Dobry wiersz, z pewnością czas leczy rany, choć nie do
końca, msz.
Pozdrawiam, staram się dotrzeć do miejsc w których nie
byłam :)
Prawda stara jak świat :)
Przyjaciel to skarb. :)
Dziękuję za przeczytanie i komentarz,
odwzajemniam ciepłe pozdrowienia :)
Refleksyjnie i optymistycznie, pozdrawiam ciepło.
Ach, ta miłość, robi z nami co chce ;(
Miłego dnia, Uleńko :)
Dobry wiersz...niestety wielu z nas w swoim życiu musi
przełknąć taką ość...ale czas goi rany...:) pozdrawiam
cieplutko weneczko :)
Zawiedzona w miłości PL spotkała kogoś kto odmienił
jej życie i od tamtej pory uważa na ości, jedząc rybę
;)
Miłego dnia, beano :))
znam to z autopsji, ale skończyło się wizytą na
pogotowiu:)
pozdrawiam serdecznie:)
Oto uśmiech na życzenie, tylko dla Ciebie, Grzesiu :))
Baaaardzo spóźniony, ale myślę, że jesteś zadowolony.
Podryw... na ość,
teraz bierze w kość.
Pozdrawiam noworocznie Wando i proszę o uśmiech.
:)