zwodzonym mostem pójdę sama
już mnie na wyspy szczęścia nie zwódź
na rękach musiałbyś tam zanieść
gdy tobie zefir wichrem w oczy
a piekłem drobne zamieszania
nie mów mi wzniośle jak po brzegi
buzuje w tobie zrywów wrzątek
kiedy skaleczysz mały palec
i krzyczysz że rzeź niewiniątek
już mnie na wyspy szczęścia nie zwódź
gdy ząb co ćmi dla ciebie dramat
w tych wielkich słowach konsonansem
z dramatem się rymuje blamaż
wtul się spokojne w miękkość sofy
ona obejmie jak kochanka
nie plącz się proszę w moje strofy
jak niegdyś w zwinność stóp skakanka
Komentarze (9)
Gotowy facet nawet na cud, gdy widzi błysk zgrabnych
ud.
Taki już jest ten skrzat kiedy zwodzi nas :)
Hmmm... podoba mi się. Cieplutko pozdrawiam
oooo... świetnie :-) bardzo zgrabna reprymenda :-)
Przedstawienie tematu... na tak :)
Ja Ci wysp szczęśliwych życzę ...
od pierwszego wersu do ostatniego ciekwawie
przedstawiony temat...
Jednym słowem - chłopie, nie marudź i nie plącz mi się
pod nogami, daj pożyć i pisać wiersze:)))
Normalka:))))))))))))
Dziki, soczysty i barwny. Dla mnie to mieszanka bogato
przemawiająca.
Ależ to cudne jest, zwłaszcza te metafory niesamowite,
jak:zefir wichrem w oczy,zrywów wrzątek, albo ząb,co
ćmi - toteż Autorkę bardzo cieplutko
pozdrawiam!