ZWYKŁA MIŁOŚĆ
ZWYKŁA MIŁOŚĆ
często z zazdrości krzyczysz bardzo
głośno
że ja nie kocham tak mówić nieładnie...
zapytałeś gwiazd o to zmrużyły światło
i patrz zaśmiały się a księżyc puścił
oko
pobiegłeś więc do wróżki karty stawiać
blondynkę długonogą zaproponowała może
racja
wyszedłeś na ulicę och wielka okazja
wpadła
zabrała ci portfel z kartami pech nogę
podkłada
uczucie płacze narzeka sen zabiera życie
traci
gdy nieustannie wiatru niezgody szuka
błaga opanuj bez poniżania twojego
altruizmu
abyś przyszedł sam z rozumem i potrzeby
serca
bo twoje zdanie męskie warte jest więcej
niż wszystkie największe skarby świata
odrzucony gniew małostkowy i czułe
przytulenie
chwilo trwaj zachwycona w subtelnym
dźwięku
pogadać oddać swój żal szczerze i
serdecznie
miłości co ściele szczęście a zniszczyć
chcemy
a jest szczytem marzeń wyniosłym losu
człowieka
piękno przetykane często tęsknotą
bolesną
dajmy jej oddech wtedy rozwinie wilgotne
płatki
jak czerwone usta stworzone do pocałunku
i zmysłami zawiruje na tęczowej karuzeli
aby tchu nie brakło na zwyczajny trudny
dzień
bo i tak wobec jej mocy bezbronni jak
dzieci
Łódź,07.10.2008 r. ula2ula
Komentarze (17)
czytaj innych a nie mój dwa razy ha ha ha System to
wiersz z awarii mój drugi raz włożony
noc powtórek się zapowiada już kolejny wiersz ponownie
czytam pewnie to te skradzine awarią /sieci,albo
paranoję mam maniakalną / i za głowę się chwytam