zwymiotowałaś na moje spodnie...
zwymiotowałaś na moje spodnie w noc gdy się
poznaliśmy
cieszyłem się bo w zamian za to mogłem
potrzymać twoje włosy
twoje wymiociny mnie nie brzydziły była w
nich cząstka ciebie
całowałem cię następnego dnia tak czule
jakbym wiedział że nigdy więcej się nie
zobaczymy
zwymiotowałaś mi na spodnie
i życie
spodnie się nie doprały
panie z pralni nie wiedzą co mógłbym zrobić
z życiem
Komentarze (6)
To ja się cieszę, Amorze, że u mnie zagościłeś. Ja też
muszę nadrobić zaległości u Ciebie :)
Pozdrawiam :)
Wiersz jest genialny. Cieszę się że dziś właśnie u
ciebie zaległości z nadrabiać będę. Już widzę że w
ostatnim czasie trochę twórczości jest powalająca.
Ma Cię w nosie bp "puściła Pawia"!
Facet w białych spodniach? Hmm, to musiało być w
tropikach...albo techno party
Pozdrawiam.
Zbytni poziom turpizmu. Chyba celem jest prowokacja.
Końcówka psuje wszystko, pudruje te rzygi.
Dość dosadnie
ale miłość nie wybiera
nawet przy tej czynności dopadnie. Pozdrawiam
serdecznie