Życie.....
Uratowałam dziś czyjeś życie...
i mimo, ze ta osoba mnie teraz
nienawidzi,
to myślę sobie skrycie,
że sie poprostu wstdzi...
Mówił...jakie to dziwne uczucie,
gdzy po palcach krew mu spływa,
Mówił...jakie jego życie to zepsucie
gdy krew po podłodze się rozmywa.
Pisał , że nie widzi sensu życia,
że kończy sie jego czas,
ze odchodzi bez ukrycia
i powoli zegna nas...
Szybka reakcja - pomyślałam,
uratowac może Michała.
Nie odbierał telefonu.
Nie odpisywał nikomu.
Cierpiał tak z powodu dziewczyny
i chciał z zyciem skończyć.
Przyjaciela... reakcja rodziny
ze złą myślą pomogła go rozłączyć.
Nic sobie na szczęście nie zrobił,
może poprostu nie zdążył
łez może kilka uronił
i się w smutku pogrążył...
Żyje ... ja wiem , że go uratowałam.
Nie chce ze mną teraz rozmawiać.
On żyje, a ja wcale nie żałowałam.
I tak będe sie za nim wstawiac...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.