Życie moje
Wędrowiec, co świat przemierzał
Od lat kilku, być może dni,
Spał pod platanem zgarbionym.
Budziły go pocałunki słońca.
Usypiała kołysanka nocy.
Ale całkiem niedawno, być może
pozawczoraj,
Ludzie znużeni, zgorzknieli słońcem
Rozsypali płatki róż u wezgłowia
platanu
I boga swego tam panem uczynili.
Wędrowiec, co świat przemierzał,
Uderzył czołem o ziemię, która
poduszką mu była do tego czasu,
Uronił łzę dla nich niewidoczną.
Z bladym uśmiechem – odszedł
Wędrowiec, co świat przemierzał,
dalej szuka szczęścia.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.