Życiowy kocioł.
Życie nam takie smaczki daje,
że nic innego nie zostaje,
jak przyjąć je, i jakoś trawić,
choć można przy tym się udławić.
Bo są to dania ciężko strawne,
najczęściej tajne, i nie jawne,
też trudno wiedzieć, co tak jemy,
i czym, o zgrozo się trujemy.
Albo ratować nas kto będzie,
gdy tajemnicy pełno wszędzie,
a menu z jadłem gdzieś przepadło,
w które wpisane było jadło.
Kucharz też milczy, no bo musi,
jakie specjały tam udusił,
a zresztą nawet, kucharz który,
zdradził by swoje receptury.
Na koniec można się pocieszać,
że winien ten, co wszystko mieszał,
bo jak to w życiu, o przyczynie,
najmniej wie ten, co zawsze winien.
Komentarze (4)
Ciekawe kto nam miesza w kotle? Ten z rogami czy ta na
miotle?
Podałeś danie: mądrość przyprawiona humorem... Nie
zaszkodziło mi... Strawiłam... Dziękuję... :):)
Naprawdę świetny świetny wiersz...
masz rację, ale kucharzem podejrzewam jest los.dobry
wiersz.
Oj racja ten winien zawsze ma inne przekonanie o
sobie-świeta racja:)