Żydowski splot
Na drewnianej podłodze wczorajszego
wspomnienia
Jeszcze widać ślady zmęczonych kroków
Burzące swoim rytmem ciepły płaszcz
kurzu
A niewidzialne oddechy roześmianych
rozmów
Przekrzykują woń beczkowej wolności
Pozbawiając skrywanej tajemnicy
Ciemność zakamarków ludzkich sumień
Nad jaśniejącym promieniem niecierpliwych
oczu
Jeszcze słychać szelest odwiecznej pracy
Nieprzespanych nocy i ciężkości powiek
Pod którymi zabłąkana niewidzialność łzy
Burzy bladość ścieżki szarego policzka
Gdzieś w głębi zduszonej rzeczywistości
Przemierzając korytarze zranionej studni
dusz
Kroczy spokojnie wśród cichości spojrzeń
Podpierając laską ostatni oddech
Niezachwianej piątkowej nadziei
Pan blasku woskowej smugi ognia
Rozpościerając na siódmym ramieniu
doskonałości
Chwilę świętej Dawidowej nieśmiertelnej
egzystencji
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.