żywioł
Ze słów utkać możesz mi udrękę,
słowami możesz też wypełnić
mnie szczęściem.
Jednym spojrzeniem
potrafisz wykrwawić me serce,
Twoje oczy są jednak też w stanie,
przywrócić sens tej rozterce.
Dłonią biegnąc po mym licu,
często szczęścia we mnie wzniecasz,
lecz nie raz już Ty mój złoty,
na mej szyi pięści ściskasz.
Jednym gestem wznosisz mnie w niebiosa,
rozkosz pierśi każe drgać,
gesty Twoje też są cierpkie,
na kolanach nieraz trzeba stać.
Ramię Twoje słodycz ściele,
kiedy rankiem mnie przygniata,
jednak jakże gorzkie jest jego brzemię,
kiedy wodą ognia roztrwoniłeś duszę
i ja nieść je mrokiem muszę.
Jeden uśmiech Twój uwalnia
od więzienia ściany,
kiedy rzucasz go ochoczo
pod nogi Kochany.
Twoje usta jednak
wykrzywione krzykiem
odbierają młodość,
gaszą wolność,
wypełniają arszenikiem.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.