Żywot poety
Wypiwszy setę, albo i ćwierć
wspiął się poeta na Orlą Perć.
Chciał być na szczytach
i by go czytać
- zanudził wszystkich ludzi na śmierć.
Wtem halny zawiał – nomen omen
i jak nie trzaśnie z nieba gromem !
- słyszy głosy zza gór:
ty już nie pisz tych bzdur
ludzi zabijasz wierszy tomem.
Poeta chwiejny – był na
„cyku”
zatrzęsły nim słowa krytyków.
Zaczął limerycznie
a skończył tragicznie.
Spadając wypił jeszcze po łyku.
...i ja tam też byłem ...łyka z nim wypiłem...
Komentarze (9)
".i ja tam też byłem
...łyka z nim wypiłem..."
- no tak a gdzie ...MY????
zgłaszam wszem i wobec zażalenie ;)
Gdyby to było takie proste:)
Bardzo trudno sięgnąć sety
ciężka droga dla poety.
Gdy po kopie jest po chłopie
a poeta , seta, Perć
to oznacza pewną śmierć.
Bardzo ciekawy humorystyczny wierszyk. (Uśmiechnęłam
się) Pozdr. S.
Oj poeto... poeto.... gdyby nie TO... wzniósł
by się do góry... pomiędzy chmury....
pozdrawiam
Spaśc z Orlej i przeżyc? hm, czekam na ciąg dalszy....
ile trza wypic by pisac takie zastanawiające, ale
jakże ciekawe limeryki?
Świetna satyra na poetę maratończyka, uśmiałam się
A jak już spadł, to myślisz, że kiedy wytrzeźwieje nie
przyjdzie mu do łba włazić spowrotem? Ja aż takiej
nadziei nie mam ;-)))
ciężkie jest życie na szczytach poety....niestety :)
pozdrawiam
Jak zwykle u poety bywa .. ciekawie napisany i z
humorem ))