Żywy bez życia
Żywy bez życia
Wiatr lekki w slonecznym dniu otacza mnie
swoim powiewem
Ale coz to wszystko znaczy?
Kiedy zywy bez zycia trwam na swiecie
Radujac sie twoim spojrzeniem
Ktore nie zawsze moge widziec
Noca mysli plyna w nieznane mi swiaty
Postac rozdajaca smierc krazy
Niczym sep miedzy nami
Moze dzis ja ja spotkam a moze ty
Wzbijmy sie razem poprzez cien
Lecmy tam gdzie plonie wieczne ognisko
Czasem chowam w swoje dlonie Twarz
cierpienia szukajaca ukojenia
W czystej krwi moich przodkow
Porzucmy ten swiat ktorego cierpienia nie
sa dosc male a bol zbyt wielki
by go znosic kazdego dnia
Niech lodz nasza poplynie swoim wlasnym
pradem...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.