*** (Nie mów, że kochasz...)
Nie mów, że kochasz bo kłamiesz,
bez serca nie znaczy to nic.
Myślisz, że puste to słowo
pozwoli szczęśliwie mi żyć?
Może na chwilę - na pewno,
Lecz co za tydzień? Za dwa?
Kiedy się nagle okaże,
że serce z kamienia masz?
Że tylko kłamać potrafisz,
ironizować i kpić.
A tak naprawdę ze sobą
nawet nie umiesz już żyć?!
Wtedy wypomnę Ci wszystko
co na sumieniu swym masz...
I nie wiem co zrobisz ze sobą,
lecz wiem co zrobię ja.
Popatrzę na Ciebie, pomyślę
cóż więcej mógłbyś mi dać?
A potem, no cóż... sam rozumiesz...
... uwielbiam się głośno śmiać!!!
Komentarze (5)
dobry wiersz.Pozdrawiam:)
może znów zaczniesz pisać?....
Dziekuje za mily komentarz. Poczytalam troche Twoich
wierszy. Pisz :)
hmmm... może w ramach terapii miłosnej, faktycznie
można delikwenta wyśmiać ;-)
zawiłość uczuć... dramaturgia przeżyć...silne
emocje...- a na koniec...bezwzględność...w krótkim
wierszu aż tyle...dramatu.... smutne i być może
prawdziwe...