(5) Porą zimową
Byłam dziś na brzegu otulonym
zmierzchem,
Rzeka w szkle zamknięta zatrzymała
oddech,
Nad jej zimną taflą Licho przemarznięte,
Rozcierając dłonie odczyniało modły.
W jego wielkich oczach widziałam
nadzieję,
Znad zwojów szalika wychuchaną mgiełkę.
Niosła się z wieczorem rozbujanym
wiatrem
Lekką smużką ledwie, jak dym kadzidełka.
I jakby magnolii rozedrgana nuta,
Nasyciła przestrzeń wraz z krótkim
westchnieniem.
Licho przykucnęło. Cicho i z pokorą
Położyło palce na uśpioną ziemię.
Mamrocząc zaklęcia i rysując znaki,
Prosiło o wiosnę i cieplejsze noce.
Dzień się krył za lasu postrzępionym
murem,
Kładąc wokół cieni coraz gęstszych koce.
Licho w czerń wlepiło roziskrzone
ślepia,
Wypatrując drogi, podreptało dumnie
do swojego kąta. A może do marca,
na skrzypiącym strychu zatrzyma się u mnie?
Komentarze (9)
Licho nie śpi.
Dobry, na pomyślenie wiersz.
Ciekawy i metaforyczny wiersz
Ładny, rozbudzający wyobraźnię przekaz.
Melancholia wiersza potrafi udzielić się czytelnikowi.
Pozdrawiam
Marek
o, jak ładnie. (mam nadzieję, że już z kąta nie
wylezie)
Ciekawy pełen metafor wiersz :)
Pozdrawiam z podobaniem :)
Witaj
Poczytałem z przyjemnością ten fajowski wiersz.
:)
Pozdrawiam
Licho nie śpi przykucnęło i czeka chce się nam czymś
przysłużyć
Bardzo poetycko i metaforycznie inaczej mówiąc
pięknie...miłego
Super!
Pozdrawiam