6.11
Zderzenie początku z końcem to jak przemiana romantycznego bohatera, jak właśnie zauważyłem
Ból, błahość, bunt, bezmiar.
Czy ktoś zdoła odczytać tą eufonię?
Oto bez potu pracy zalewającego skronie
Człowiek próżny do głosu dochodzi
I w nicość swego ego krzyczy jak wiatr na
falochronie.
Bo choć Stwórca strażnikiem wiecznej jest
sielanki,
Klucz nam zostawił do jej końca, bez
litości
Dla tych, którym u stóp padają jak
odstrzelone mądrości
I w swym przesycie pod żądzą, nie sercem,
się uginają.
Ciekawość nie kompan, nie sługa, a zabójca
radości.
Lepsze wrogiem dobrego – mawiali od
wieków,
Jak się nie zgodzić, gdy mając już
krocie
Pod szyldem wolności ku własnej ochocie
Niszczymy i niszczyć chcemy, budować zamki
na piasku
Uczuciami, by z falą znów rozmyły się w
błocie.
Gdy rozum śpi, niech serce głos
zabierze,
Bo to hymn do łez radości z losu mego,
Bo choć chce się poznać wszystko z życia
tego,
Jak w haute couture wprost na mnie
skrojony
Nie topos tułaczki, a żywot człowieka
poczciwego.
Komentarze (1)
Ładny wiersz... dodaje głosik ( doceniam twoje rady i
dziękuję )