Anioł spokoju
wieczorną porą wracam zmęczony
delikatnie wiatr kołysze lasami
przydrożne lampy oświetlają drogę
widać kulawe odbicie cienia
zmęczony praca spocząłem wygodnie
zaparzona kawa budzi zmysły
drżąca dłoń sięga papierosa
niepewnym wzrokiem wypatruje człowieka
słabe światło wyłania zjawę
resztkami mocy utrzymuje równowagę
chwiejnym kulawym krokiem podąża
naciskając klamkę ostrożnie przycupnął
słychać trzask pękających talerzy
ostatni wdech dymiącego papierosa
za chwalę wracam wypić kawę
spłynęły krople gorzkiego smutku
kosztem nerwów zapanował spokój
załzawiony roztrzęsiony ponownie
wróciłem
nieuchronnie zegar północ wybił
sumienie karze surową rózgą
zmęczone walką ciało spoczęło
powieki niczym kurtyna zapadły
ukojenie cierpienia jakże wyczekiwane
kolejna rysa szklanej duszy
Komentarze (1)
Znałam twoje mysli.. znalam twoje uczucia.Teraz wiatr
zatarł ich ślady..