apokryf
Gdy litością rozmaże się cały horyzont
I zabierze mnie tam gdzie nie ma już
niczego
Wspomnieniem wrócę do jasnego nieba
Zieleni wiosny z marzenia sennego
Zapalę lampę na ciemnym tarasie
Rozjaśnię ścieżki wszystkim dawnym lękom
Niech drogę znajdą do wspomnień
niechcianych
Znudzone siądą obok płacząc cichuteńko
Zapomniane żale, troski pogubione
Czernią liter na białym papierze rozlane
Może już jutro będą znalezione
I na wieki w mej duszy spoczną
roztrzaskane
3 lipca 2011
Komentarze (3)
Hermetyczny obszar określony przestrzenią,żalu i
smutku.
smutno i ponuro, ale dobry wiersz, pozdrawiam
ładnie się czyta ...Pozdrawiam.