Autodestrukcja
"I ciągle tkwię w tej wieży bez dna..."
Mój świat wstrzymał oddech
Zatrzęsła się w posadach
wieża mojej melancholi
Runął mur obojętności
Uczucia wychodzą na światło
jak robactwo z otchłani
Cały ból gromadzony przez lata
krzyczy o pomstę do nieba
A niebo milczy...
Chciałam być kobietą
Chciałam kierować swoim losem
Chciałam kochać i żyć
Tkwię w tej pustce bez dna
Nie mam szans ani perspektyw
Ani jednej iskry nadziei
Tylko ja jestem winna
Grzechem mym uczuciowość ma
prowadząca mnie wciąż do nowej
autodestrukcji
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.