Bastion zabłąkanych dusz
Z krainy wolności – krętymi schodami
szła z ufnością Nimfa budując ołtarze.
Na szczycie zamczysko z okien witrażami
a wewnątrz złośliwe, czarnoksięskie twarze.
Skrzypi stara poręcz i spróchniałe deski
szmaragdowy potwór rozkłada pazury.
I sypie pod nogi kłujące pinezki
Szlifuje na połysk zardzewiałe rury.
W piwnicach zamczyska wegetują beczki
fałszywa madera w nocy spać nie może.
Mamidło kluczykiem otwiera klameczki
zalewa robaka w miłosnym ferworze.
Głupiutkie laleczki werbuje do sekty
czaruje stokrotki na pustym ugorze.
Tratuje kołami rozpędzonej Vectry
Przylaszczki, krokusy w nadziei kolorze.
Nie każdy ma w głowie szalonego opla
i omija miejsca gdzie grasują szczury.
Trucizny starczyła tylko mała kropla
aby znikł na zawsze koloryt purpury.
Łaszą się ogary w nieprzyjaznych progach
wnika zieleń oczu w tajemnicze teczki.
W owczej skórze drzemie brudny but w
ostrogach
podstęp wilkołaka – przykrywką
dziateczki.
Komentarze (4)
Dobrze napisany poemacik.Przyjemnie sie czyta.
Sabrinko, jestem pod wrażeniem. Gratuluję! Obraz
namalowany słowem doszlifowany z głębią w tle. jednym
słowem perełka na beju szkoda, że nie doceniona
głosami. Pozdrawiam i życzę więcej takich wierszy nad
którymi warto sie pochylić. Dolores
Klimat z dreszczykiem, napisany na najwyższym
poziomie. Pozdrawiam:)
Rytm, rym, klimat - wszystko doskonale skomponowane...
czyta się to jak mroczną baśń bez happoy endu... jak
życie po prostu choć w nietypowych, gotyckich ramach