Biada Tej Śmierci!
Grubemu....
Człowiek umiera... Znowu za szybko!!!
Człowiek umiera... Razem z nim
wszystko..
Tylko wspomnienia po nim zostają,
Które wciąż mgliste z czasem się stają,
Których tak wiele, jednak za mało...
Znowu za szybko wszystko się stało!!!
Czasu nie było na pożegnanie...
Teraz zostało tylko płakanie.
Teraz ten smutek w garści Cię trzyma,
Trzyma za szyje, dusić zaczyna...
Póki ktoś żyje, to go kochamy,
Lecz to po śmierci go doceniamy.
wtedy widzimy jaki był cenny,
Wtedy ogarnia smutek brzemienny,
Wtedy to rozpacz, wtedy tęsknota,
Jakże naiwna życia prostota.....
Wtedy wyrzuty nami władają,
Wtedy uczucia hołdy składają...
Wtedy za późno na przeprosiny,
Jedno, co możem - wciąż się modlimy...
Ależ bolesna śmierć być potrafi!!!
Jedno pytanie, które wciąż trapi:
Czemu to właśnie teraz się stało???
Czasu tak wiele, jednak zbyt mało...
Teraz... Po wszystkim... Odszedł . Już nie
ma...
Teraz... Zostały tylko wspomnienia...
Życie się kończy, nim się zaczyna,
Oddech ostatni spłynął oczyma!
Uśmiech ostatni schował do trumny,
W niej tak szczęśliwy, niemalże dumny...
Z czego potrafi śmierć się tak
cieszyć??!!
W wielu przypadkach można pocieszyć:
Stary, był słaby, ciężka choroba...
Ale, gdy ginie młoda osoba,
Nie jest tak łatwo dodać otuchy!!!
Pustka zostaje, telefon głuchy...
Smutek zostaje, pytań jest wiele,
Trumna spiżowa, pogrzeb w kościele,
Grono rodzinne, ksiądz, przyjaciele...
Umarł trywialnie, w nocy, w niedzielę.
Lat miał skończone ledwo szesnaście...
Zjadł już kolacje, położył się właśnie.
Brat obok leżał, film oglądali...
Zawsze czas wolny razem spędzali.
Nagle ten kaszel... Nagle się krztusi...
Na nic tu pomoc... Szybko się dusi....
Moment... Dwie chwile... Życie
zakończył...
Swoich najbliższych śmiercią zaskoczył.
Teraz... Już cisza... Kruchością -
życie...
Kilka już desek... Wieczne ukrycie.
Wieczny spoczynek, ciemna samotność...
Zimna już przestrzeń, zimna też
mroczność.
Puste jest ciało, nie ma w nim duszy....
Oczy nie widzą, nie słyszą uszy.
Kwiatów tysiące leży na grobie;
Prezent ostatni zmarłej osobie...
Widok ostatni ciała martwego,
Zimne już zwłoki serca zmarzłego...
Chłodne policzki, chłodne już dłonie...
Sine ma usta, sine też dłonie...
Nie ma już głosu... Wieczne milczenie...
Marne, przed śmiercią, życia
pragnienie!!!
Marne błaganie o litościwość...
Skrucha przed śmiercią i pobłażliwość.
Ale litości śmierć dziś nie miała!!!
W młodym człowieku się zakochała...
Szybko nam życie jego zabrała!!!
Wrednie, nikczemnie się zachowała!!!!
Biada jej za to!!! Będzie cierpiała!!!
Za to, że młode życie zabrała!!!
Wtedy litości żadnej nie będzie...
Choćbym miał zginąć, znajdę ją wszędzie!
Złapię za szyję, spojrzę jej w oczy!!!!
Pewnie się nieźle wtedy zaskoczy...
Ale już dla niej będzie za późno...
Na nic przepraszać, błagać też próżno!!!
Wtedy nie będzie żadnej litości...
Wtedy to pozna smak bezwzględności!!!
Zginie w otchłani śmierci
westchnienie...
Takie największe życia pragnienie...
Człowiek umiera... Znowu za szybko!!!
Człowiek umiera... Razem z nim
wszystko..
Tylko wspomnienia po nim zostają,
Które wciąż mgliste z czasem się stają,
Których tak wiele, jednak za mało...
Znowu za szybko wszystko się stało!!!
Czasu nie było na pożegnanie...
Teraz zostało tylko płakanie.
(25-27.11.2005 r.)
Komentarze (2)
Słowa tego wiersza są bardzo wzruszające, zawierają
głęboki sens, pozdrawiam.
Bardzo głęboki wiersz... I tym bardziej wzruszający,
kiedy znało sie osobę, którą w Twoim wierszu jest
ukazana.