błogosławieni samotni
chwytne dłonie topielic
odmętów strachu przemijania
odrywają dziewki pijawek lekarskich
męskie kleszcze uczepione masztu erekcji
wódka ze szklanek
halucynacje zwątpienia i ten zapach
perwersyjnej samotności wolności
bezludna mobilna wyspa okrętu
defekt nadwrażliwości nad rozumności
samotny tryumf bycia sobą
świeca żywota w dłoniach
zdmuchnie ją rozpali wyborem
poza iluzją darów o które nie prosił
narodzin płci życia śmierci gatunku
czuły na powiewy strachu
fale odrazy prądy pożądania
dorósł do śmierci
dorósł do życia
płynie
Komentarze (10)
Ciekawa refleksja skłaniająca czytelnika do
przemyśleń. Pozdrawiam:)
defekt nadwrażliwości nad rozumności
samotny tryumf bycia sobą....
tylko dlaczego - życie to nie tylko obojętność
pozdrawiam
Bardzo smutny, życie stało się obojętne. Pozdrawiam
Dobry :)
Płynie na fali życia
refleksyjne. pozdrawiam
wymowny wiersz z głębią,,,,pozdrawiam
Dobry wiersz, z dobrą puentą.
Pozdrawiam.
trafia do mnie, w całości ;)
Bardzo dobry,wymowny,plastyczny przekaz.
Pozdrawiam serdecznie,
dobrej nocy życzę:)