Burza...a może...(?)
Rozpłakało się niebo
Za moim oknem
I wstydliwie schowało
Za czarnymi chmurami
Rozpłakałam się
Zupełnie bez sensu
I schowałam twarz w poduszkę
Chyba też trochę wstydliwie
Na pocieszenie wtuliłam się
W futro kota który radośnie
Zlizywał łzy z moich policzków
Niebo zazdroszcząc tej poufałości
Chwyciło za skrzydło przelatującego
Anioła burzy i wytarło nos
Z groźnym pomrukiem
W jego anielską szatę...
Od południa zaczęło się wypogadzać...
Komentarze (2)
jest coś w Twoich wierszach, że czyta się każdy z nich
jak krótkie opowiadanie,każdy z nich to jakaś
historia, bardzo mi się to podoba:)
Innymi słowami - uratowałaś dzień ;) Anioł usiał być z
lekka zaskoczony.